Amerykanie od jakiegoś czasu sięgaja po filmy nakręcone już jakiś czas temu, niestety wiele z tych pozycji jest na niskim poziomie, nie mogącym dorównać pierwowzorom, "Atak na posterunek..." jest potrwierdza tylko regułe, film jest solidny trzymający w napięciu opowiedziany w odpowiednim tempie, dobrą partie zagrał Hawke a takze Fishburne, trochwe drażniła mnie maniera rapera Jarule oraz histeryczność Moniki Potter ale generalnie wart do zobaczenia, niekoniecznie w kinie ale na małym ekranie